gdzieś tam ściągnięty z sieci
żółty kwiateczek na niebieskim tle,
i doszłam do wniosku, że nie ma co szukać daleko,
wystarczy opracować obrazek językowo i gotowe.
I wyszedł 'Yellow Mleczyk', bo miało być
międzynarodowo,
bez polskich znaków
i choć jedno słowo powszechnie zrozumiałe.
Czyli 'yellow'.
A 'mleczyk' w zdrobnieniu, żeby były dwie sylaby i dobrze się układało.
Spodobało mi się na tyle, że i sama zostałam Yellow Mleczykiem, i bloga tak ochrzciłam :)
A potem przyszła wiosna, mlecze zakwitły,
i zmieniłam cudze zdjęcie na swoje samodzielne :)
I to właściwie cała historia.
Cieszę się, że odkryłam ten blog dzięki wyzwaniu, w którym również biorę udział ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://czekoada.blogspot.com
Dziękuję i zapraszam :)
Usuń:) fajnie czytać takie historie :) no i podziwiam Cię za udział w wyzwaniu bo ja jakoś nie mam motywacji tego rodzaju do systematycznych działań, jakoś tak słomiany zapał dominuje :( :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podziw, nie zasługuję. Ostatnio mocno się opuściłam i postanowiłam nadrobić. 5 dni na tematy otwarte, to akurat na moje możliwości, więcej pewnie nie dałabym rady ;)
Usuńchyba tez kiedyś spróbuje :)
UsuńA ja lubię takie historie i takie nazwy :) Pozdrawiam cieplutko, ale nie za ciepło, bo dziś gorąco na zewnątrz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie pozdrawiam, też nie za gorąco :)
UsuńBardzo sympatycznie prezentuje się yellow mleczyk na niebieskim tle.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to moje ulubione kolory :)
UsuńBardzo fajna nazwa, ciepła i sympatyczna!
OdpowiedzUsuńDla mnie - miłośnika przyrody, to fajna nazwa. Ciepła, radosna i bardzo zachęcająca do zaglądania ;)
OdpowiedzUsuń