Ostatni miesiąc był dla mnie okresem pewnej stagnacji i takiej jakby ociężałości umysłu, woli i chęci, że o organizmie nie wspomnę - ale wygląda, że wreszcie odpoczęłam i nabrałam trochę wigoru :)
A oto pierwsze efekty - Dobroszka in pink :
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że przy zachmurzonym niebie wychodzą najlepsze zdjęcia.
Nie mam pojęcia, ile w tym prawdy,
ale skoro niebo zachmurzone codziennie,
to grzech nie spróbować :)
Wczoraj zakończyłam pierwszy tego lata turnus rehabilitacyjny,
i w drodze powrotnej zajęłam się zdjęciami właśnie :)
pierwszy przystanek przy Art Deco :)
Mało tego Art Deco mamy,
bo wojna wybuchła i nie zdążyli więcej zbudować,
a i to, co jest,
trochę zaniedbane...
Ale z drugiej strony,
skoro nic innego poza wielką płytą nie ma -
to i zaniedbane Art Deco
stanowi tchnienie sztuki :)
Co do siatki,
to nie wiem, czy też przedwojenna,
możliwe,
że nie :)
Potem była droga przez las,
i szczęśliwie okazało się, że jest akurat ścinka i wywózka :)
A jeszcze szczęśliwiej,
że panowie robotnicy mieli chyba przerwę w pracy, bo żywego ducha oprócz mnie nie było!
Zrobiłam zdjęcia i uciekłam z zakazanego terenu :)
I od razu wykorzystałam udzierg,
bo zimno było okropnie,
na rowerze jeszcze gorzej, bo wiatr wwiewał za kaptur i ziębił kręgosłup,
i taka bawełniana Dobroszka okazała się idealna na lipcowe chłody :)
następne zdjęcia już w domu, bo za bardzo gwiździło, a przeziębić się w wakacje - nie uchodzi :)
A teraz już koniec o mnie, będzie o Dobroszce:
różowa wersja to siostrzyczka niebieskiej (lub neurologicznej), o której pisałam już miesiąc temu.
Miało się na niebieskiej zakończyć,
ale anglojęzyczne poprosiły o wzór
argumentując, że nie za duża, nie za szeroka i nie za głęboka,
nie ciągnie się za człowiekiem i nie rozwija,
pasuje do każdej sytuacji,
akuratna na niewysoką osobę,
no i chcą takie robić na prezenty pod choinkę!!!
trochę się zdziwiłam, bo to takie wymyślone bez planu i na kolanie wydziergane,
i ogólnie niewielki stopień trudności,
(no i gdzie w lipcu myśleć o Bożym Narodzeniu !!! )
ale prośbie nie mogłam odmówić!
a żeby ją spełnić - trzeba było wydziergać od początku i posprawdzać, jak to wszystko się układa :)
i tym sposobem powstała druga bawełniana Dobroszka!
w pierwszej chwili zastanawiałam się, na co mi ona i komu ją dać,
ale okazuje się,
że obie będą moje i tylko moje,
i już je noszę, mimo lipca :)))
wzór też już gotowy, po angielsku powstał jako pierwszy,
ale i po polsku też już jest,
bo przecież nie mogę zaniedbywać miłych koleżanek, które wolą po naszemu :)
(można kupić przez ravelry, lub bezpośrednio ode mnie, mail na pasku bocznym)
I jeszcze dlaczego takie imię:
oczywiście z audiobooka,
Rafał Dębski 'Przy końcu drogi', historyczna, z czasów Władysława Hermana.
Dużo tam tej Dobroszki nie było, rola krótka i tragiczna,
ale imię bardzo ładne, takie delikatne i pasujące :)
Książkę polecam!
Pozdrawiam bardzo serdecznie, życzę wszystkim udanych wakacji i dużo słońca!!!
Cisza, spokój i wreszcie czas na odwiedziny blogowe:) Uwielbiam ten moment przed snem, uwielbiam takie miejsca jak to:) Czuję sie jak w raju! Dziekuję:) Zachwycona, oczarowana mogę iść spać:) Pozdrawiam cieplutko i życzę samych twórczych senków Tobie i sobie <3
OdpowiedzUsuńJakie miłe słowa! zdążyłam jeszcze przeczytać przed spaniem, i zachwyciłam się! Dziękuję!!!
UsuńTeż bym nosiła:))
OdpowiedzUsuńŁap za druty! to się bardzo szybko robi, i w dodatku nie trudne :)
UsuńBardzo fajny neonowy kolor :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, czasami lubię takie 'mocne akcenty' :)
UsuńChusta świetna, niezobowiązująca . Nadaje się do noszenia przez cały rok. Wzór prosty ale jakże urokliwy :) Fakt, z bawełny prezentuje się chyba najlepiej :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobre słowo - niezobowiązująca! zakładasz byle jak, nie troszczysz się o konkretne ułożenie, a ona i tak dobrze wygląda :) taki układ odpowiada mi zawsze!
UsuńCieszę się, że lepiej Ci już :-) I wracasz do nas z nowymi pomysłami :-)
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie, że udało Ci się spisać wzór.
Pozdrawiam serdecznie.
Kasia, dziękuję! rzeczywiście, odzyskałam dawne chęci i napęd do działania,
Usuńwidać czasami trzeba odpocząć :)
pozdrawiam wzajemnie!
Cudne kolory! Też nie dziwię się, że obie są Twoje :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta niebieska właśnie przestała być moja ...
Usuńale zrobię sobie następną :)
Jak dobrze, że energia wróciła:)
OdpowiedzUsuńotóż to, od razu inaczej patrzę na świat :)
UsuńPodziwiam chusty i przyjdzie czas, że jakąś w końcu udziergam sama.:)
OdpowiedzUsuń