wtorek, 21 czerwca 2016

Niebieska i dzierganie w miejscu publicznym

Zaczęta dobrych parę tygodni temu z powodu braku weny twórczej,
odłożona na bok z powodu braku weny twórczej, 
przywrócona do łask z powodu braku weny twórczej 
i skończona z powodu długaśnej i niezwykle powolnej kolejki do neurologa...
Czyli Niebieska :)


Najpierw dopadła mnie niemoc na tle dziergania i nic mi nie szło.
Z tej niemocy wymyśliłam, jak by tu zrobić rogala, 
ale wymyśliłam tylko jak te oczka na brzegach dodawać i odejmować. 
Spróbowałam, wyszło tak:


Uznałam, że może nawet i ładnie, ale co z tego, skoro na ciąg dalszy nie mam żadnej koncepcji.
Odłożyłam.
Za parę dni, dalej w bólach całkowitego braku pomysłów, strzeliłam kilka rzędów i byle jaki najprostszy ażur.
I dalej nic z tego, bo koncepcji ciągle brak ...
Odłożyłam.


A potem koncepcje wróciły, ale całkiem na co innego, i dziergałam, aż się druty grzały :)

Za to pojawiła się potrzeba małej robótki do torebki i na poczekalnię.
Już się nauczyłam, że jeżeli wezmę druty ze sobą, to zupełnie mi nie przeszkadza czekanie, żadne złe emocje nie mają do mnie dostępu, i reaguję miłym uśmiechem na uwagi typu:
'teraz to już nikt chyba nie robi na drutach'
'że też pani się tak chce'
'ja to dawniej też robiłam'.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze słyszę te trzy!

Wracając do rzeczy. Coś małego do wzięcia ze sobą i robienia w miarę bezmyślnego.
Padło na Niebieską, bo skoro nie mam dla niej żadnej koncepcji, to mogę na tej poczekalni całkowicie bezmyślnie i terapeutycznie te oczka przekładać.

I całe szczęście, że jakoś tak niechcący spakowałam większy zapas włóczki!
Wyrobiłam wszystko, po powrocie do domu przerobiłam ostatni rząd i zamknęłam oczka.
Wyobrażacie sobie, ile tam siedziałam???


To był piątek.
Przyszłam godzinę wcześniej, bo tak akurat skończyłam pracę, i całe moje w tym szczęście, bo były tylko cztery krzesła, a trzy już zajęte!


Pani doktor prawie się nie spóźniła, ale już po pierwszym pacjencie wiedzieliśmy, że szybko nie będzie.
Był w gabinecie 35 minut.


Każdy kolejny pacjent podobnie, minimum 20 minut, a często więcej.



Było nas w tej kolejce z 10 osób, i co jakiś czas przychodziły nowe.

Po drugim pacjencie rozszalała się burza.

Potem znowu świeciło słońce.

Potem burza wróciła.

Ciągle było więcej pacjentów niż miejsc siedzących,
więc z pewnym wysiłkiem powstrzymywałam się od pójścia do toalety
- mój organizm ma ten problem,
że nie daje rady stać dłużej, niż parę minut.

Ale zupełnie na to nie wygląda, więc nikt miejsca nie ustąpi...

A krzeseł tylko cztery, pacjentów zaś ponad dwa razy tyle.

Nie liczyła się kolejność 'jak kto przyszedł',
tylko pani doktor wyczytywała.

Dziergałam i dziergałam, i dziergałam,
już mnie ręce bolały,
ale co próbowałam przestać,
to zaczynał mnie trafiać szlag,
więc wolałam dziergać niż się wściekać.

I dalej dziergałam.

W końcu zostało nas cztery pacjentki.

Poleciałam do toalety :)))

I nareszcie nadeszła moja kolejka.

Byłam przedostatnia!!!

I dzięki temu mam chustę.

Niebieska,
choć może powinna się nazywać neurologiczna???

Wróciłam do domu,
skończyłam,
namoczyłam,
rozłożyłam,
schła prawie dwa dni, bo to bawełna, gruba dość,
a wilgoć w powietrzu.

I dzisiaj cyknęłam fotki,
i oto jest :)))




Kogo interesuje wspólne dzierganie - zapraszam na FB do mojej grupy 'Podziergajmy wspólnie' :)

Pozdrawiam niebiesko!!!
niebiańsko :)))
serdecznie!!!

48 komentarzy:

  1. Podobno niebieski ma działanie uspokajające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, bo ja bardzo ten kolor lubię! i z wiekiem coraz mniej się denerwuję :)))

      Usuń
  2. Gratuluję pomysłu i wykonania ! Jestem oczarowana !! Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chusta neurologiczna- coś jest w tej nazwie takiego, że pasuje do niej jak ulał. Pomijając to, że jest piękna, wydziergana w szaleńczym tempie. Moje ukłony Daga:-), Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! to ta, do której miał być zielony dołożony ;) i jak zawsze, z kolorów nic nie wyszło, zostałam przy jednym!
      Pozdrawiam wzajemnie :)

      Usuń
  4. Bardzo ładna:) Ja w poczekalni do lekarza jeszcze nie dziergałam, muszę spróbować. Za to podczas jakiś zawodów sportowych, meczy, to śmigam na drutach z podwójną szybkością:) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trudniej masz, bo musisz patrzeć na obie strony!!!

      pozdrawiam wzajemnie!

      Usuń
  5. Super chusta - prosta ale ma coś w sobie - przyciąga
    Pozdrawiam Emilia

    OdpowiedzUsuń
  6. O przychodniach to można tony horrorów napisać i tak zawsze będzie ma, współczuję ale nikomu chyba nigdy nie uda sie tego zmienić.
    Post poprzedni mi umknął, ale zaraz nadrobię zaległości i choć zupełnie nie mam czasu to z chęcią się przyłączę :)
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam, zapraszam!!!

      a przychodnie nie są takie najgorsze, ale to dopiero, jak człowiek po jakimś czasie wypracuje sobie odpowiednią postawę :)
      ja już nie walczę z niczym, cieszę się, jak się uda gładko i szybko, no i nigdy nie idę bez przygotowania! jak wiem, co będę robić, i to coś jest przyjemne, to i czekanie ma swoje zalety :)

      pozdrawiam słonecznie!

      Usuń
  7. Witaj. Piszesz o dramatycznym przeżyciu w poczekalni hi hi. A ja powiem Ci,że to najsympatyczniejszy wpis jaki ostatnio czytałam (ogólnie u blogowiczek). Uśmiałam się po pachy. Przeżyłaś, dałaś radę i to wszystko dzięki robótce. Tez tak mam najczęściej w kolejce do alergologa (odczulam się). Ludzie na siebie patrzą z byka, a nie daj Boże ktoś musi wejść jeszcze raz z wynikiem alergenów i zaczyna się piekło. Ja sobie spokojnie przekładam oczka na (jak to mówisz) bezmyślnej robótce i w zasadzie niech się dzieje co chce. Najczęściej zadawane pytanie to: "że się pani tak chce", albo; "prościej kupić niż tak się męczyć". No cóż uwielbiam tą mękę.
    Chuścinka urocza i ciekawa jestem jak zrobiłaś ten ostatni rządek, że jest taki ładny ząbkowany. Cieplutko pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię rozśmieszyłam!

      jeszcze nikt mi nie sugerował, że prościej kupić, ale parę razy usłyszałam, że 'pani to czasu nie mitręży'. ale to akurat miłe :)

      nie napiszę Ci na razie, jak ten ostatni rządek, ale powiem, że na koniec lata będzie właśnie takie wspólne dzierganie bezmyślne, w celu zaopatrzenia się na jesień :)
      i wtedy wszystko będzie podane na tacy :)))

      pozdrawiam środowo :)

      Usuń
  8. Pamiętam, że publiczna też " rodziła się" w atmosferze poczekalniowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, mam wrażenie, że tylko o poczekalniach tutaj piszę! muszę koniecznie to zmienić ;)

      Usuń
  9. Cudo! Przepiękna neurologiczna chusta :-) Kolor - bajeczny, a mieszanka ażuru i prawych oczek - doskonała :-)
    A najważniejsze - pasuje do Ciebie idealnie.
    Jestem nerwusem i niestety nie potrafiłabym w takim miejscu dziergać i się nie denerwować - podziwiam Cię z całego serca. Na dodatek nie lubię lekarzy...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      ja właśnie po to dziergam, żeby nie myśleć! powtarzam sobie, że przecież żadna różnica, gdzie jestem, i tak mam druty w ręku, i na mnie to działa :)

      pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  10. Dagmaro to już druga chusta -kolejkowa-.Ta jest piekna i może byś tak wzór opublikowała?
    Ja też lubię dziergać jak gdzieś jestem i mam duzo czasu.Ostatnio byliśmy w Mosznej i jedna jedyna pani zauważyła,że dziergam.Pozdrawiam słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga, zgadza się! to znaczy druga wydziergana prawie w całości :)

      wzór będzie, tak bardziej, tylko tak bliżej jesieni, i wtedy zrobimy wspólne dzierganie, żeby mieć w czym chodzić, jak się oziębi ;)

      Usuń
    2. Świetnie i znowu będę dziergać nad morzem.

      Usuń
  11. Daga - wpis pierwsza klasa, pieknie oddaje klimat poczekalni. Neurologiczna - cudna ! Serdecznosci - Renata (z klasy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ja się czasami trochę marnowałam w tym mat-fiz, dopiero teraz to widzę :) choć było super!

      pozdrawiam już prawie wakacyjnie :)

      Usuń
  12. piękna jak zwykle,super wygladają ząbki brzegowe,to sposób dobierania oczek i zakańczania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! o ząbkach będzie niedługo, zrobimy sobie wspólne dzierganie :)

      Usuń
  13. SAGA poczekalniowa bardzo mi się podoba, efekt kolejki jeszcze bardziej ale stanowczo najbardziej zapowiedź kolejnego wspólnego dziergania 😀pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale ta chusta się odpłaciła za te bóle tworzenia i za bóle czekania - jest śliczna! Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! rzeczywiście fajnie wyszła, zupełnie się nie spodziewałam przez te bóle różnorodne :)

      Usuń
  15. Piękną chusta Dagmaro! Dobrze, że miałaś zapasy ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! powiem szczerze, że tak robiłam i zastanawiałam się, jak to będzie, jak mi się ostatni motek skończy! i wcale mi nie było do śmiechu ;)

      Usuń
  16. No i super pomysl z tym dzierganiem w kolejkach. Tez zapozyczylam, ostatnio na ostrym dyzurze w szpitalu, nawet nie zauwazylam kiedy minela godzinka...a chusta oczywiscie extra jak to u Mleczyka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz, że ja czasami tak mam, że drzwi gabinetu się otwierają, mają wołać kolejnego pacjenta, a mi się tak fajnie robi, że myślę 'oby jeszcze nie ja!'
      skrzywienie mam już jakieś, czy co?

      Usuń
  17. Tak dokladnie to samo mialam. I zrobilam prawie cala osmiorniczke :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Napiszę tak - przechodzę na jednolite kolory :) Chusta kapitalna, idealny kształt na codzienną owijkę , kolor fantastyczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evi, jestem pod wrażeniem!!! gratuluję decyzji :))

      Usuń
  19. Dziękujemy za dodanie naszego blogu do "Tutaj zaglądam". To dla nas zaszczyt :) Pozdrawiamy i życzymy Tobie miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainteresowało mnie, na razie tak czysto teoretycznie :) pozdrawiam wzajemnie :)

      Usuń
  20. Piękny, energetyczny kolor.

    OdpowiedzUsuń
  21. slicznosci :)

    Mnie sie udalo zrobic na ostrym dyzurze kiedys prawie metr skomplikowanego warkoczowego szalika dla Chlopa :) POtem mnie tylko tylek bolal, bo krzeselka twarde, a to bylo 6 godzin czekania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze dłużej czekałaś, niż ja! i rzeczywiście, krzesełka za wygodne nie są!
      najgorsze mam u endokrynologa :)
      za to u rodzinnego - sama przyjemność :)))

      Usuń
  22. Chusta niby prosta, a ma coś w sobie:)
    Ja też dziergam w różnych miejscach, w tym w kolejce do alergologa, na szkoleniu. Ale chyba najdziwniejsze okoliczności mojego dziergania to posiedzenie Rady Powiatu (byłam tam jako publiczność), usiadłam z tyłu, ale i tak mnie wypatrzyli :) Reakcje zazwyczaj są bardzo życzliwe.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie sobie uświadomiłam, że głównie w poczekalniach.
      I postanowiłam zdecydowanie to urozmaicić!

      Usuń
  23. Super ta chusta - czasem wizyty u lekarza się przydają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! chusta okazała się być dużo bardziej udana niż wizyta u lekarza, który mnie po prostu olał ...

      Usuń
  24. Śliczna - fajny wzór i energetyczny kolorek. Dla mnie miejscem publicznego dziergania były place zabaw. Dziergałam sznury z koralików na szydełku. Parę bransoletek powstało w tym czasie. Było to dzierganie nerwowe bardzo, bo moje dziecko miało tendencję do uciekania gdzie oczy poniosą, byle szybciej i dalej. Trzeba było być bArdzo czujnym. Teraz dziergam na plaży, bo akurat jestem nad morzem, a pogoda opalaniu nie sprzyja. Też muszę być czujna. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
Pozdrawiam serdecznie :)