odłożona na bok z powodu braku weny twórczej,
przywrócona do łask z powodu braku weny twórczej
i skończona z powodu długaśnej i niezwykle powolnej kolejki do neurologa...
Czyli Niebieska :)
Najpierw dopadła mnie niemoc na tle dziergania i nic mi nie szło.
Z tej niemocy wymyśliłam, jak by tu zrobić rogala,
ale wymyśliłam tylko jak te oczka na brzegach dodawać i odejmować.
Spróbowałam, wyszło tak:
Uznałam, że może nawet i ładnie, ale co z tego, skoro na ciąg dalszy nie mam żadnej koncepcji.
Odłożyłam.
Za parę dni, dalej w bólach całkowitego braku pomysłów, strzeliłam kilka rzędów i byle jaki najprostszy ażur.
I dalej nic z tego, bo koncepcji ciągle brak ...
Odłożyłam.
A potem koncepcje wróciły, ale całkiem na co innego, i dziergałam, aż się druty grzały :)
Za to pojawiła się potrzeba małej robótki do torebki i na poczekalnię.
Już się nauczyłam, że jeżeli wezmę druty ze sobą, to zupełnie mi nie przeszkadza czekanie, żadne złe emocje nie mają do mnie dostępu, i reaguję miłym uśmiechem na uwagi typu:
'teraz to już nikt chyba nie robi na drutach'
'że też pani się tak chce'
'ja to dawniej też robiłam'.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze słyszę te trzy!
Wracając do rzeczy. Coś małego do wzięcia ze sobą i robienia w miarę bezmyślnego.
Padło na Niebieską, bo skoro nie mam dla niej żadnej koncepcji, to mogę na tej poczekalni całkowicie bezmyślnie i terapeutycznie te oczka przekładać.
I całe szczęście, że jakoś tak niechcący spakowałam większy zapas włóczki!
Wyrobiłam wszystko, po powrocie do domu przerobiłam ostatni rząd i zamknęłam oczka.
Wyobrażacie sobie, ile tam siedziałam???
To był piątek.
Przyszłam godzinę wcześniej, bo tak akurat skończyłam pracę, i całe moje w tym szczęście, bo były tylko cztery krzesła, a trzy już zajęte!
Pani doktor prawie się nie spóźniła, ale już po pierwszym pacjencie wiedzieliśmy, że szybko nie będzie.
Był w gabinecie 35 minut.
Każdy kolejny pacjent podobnie, minimum 20 minut, a często więcej.
Było nas w tej kolejce z 10 osób, i co jakiś czas przychodziły nowe.
Po drugim pacjencie rozszalała się burza.
Potem znowu świeciło słońce.
Potem burza wróciła.
Ciągle było więcej pacjentów niż miejsc siedzących,
więc z pewnym wysiłkiem powstrzymywałam się od pójścia do toalety
- mój organizm ma ten problem,
że nie daje rady stać dłużej, niż parę minut.
Ale zupełnie na to nie wygląda, więc nikt miejsca nie ustąpi...
A krzeseł tylko cztery, pacjentów zaś ponad dwa razy tyle.
Nie liczyła się kolejność 'jak kto przyszedł',
tylko pani doktor wyczytywała.
Dziergałam i dziergałam, i dziergałam,
już mnie ręce bolały,
ale co próbowałam przestać,
to zaczynał mnie trafiać szlag,
więc wolałam dziergać niż się wściekać.
I dalej dziergałam.
W końcu zostało nas cztery pacjentki.
Poleciałam do toalety :)))
I nareszcie nadeszła moja kolejka.
Byłam przedostatnia!!!
I dzięki temu mam chustę.
Niebieska,
choć może powinna się nazywać neurologiczna???
Wróciłam do domu,
skończyłam,
namoczyłam,
rozłożyłam,
schła prawie dwa dni, bo to bawełna, gruba dość,
a wilgoć w powietrzu.
I dzisiaj cyknęłam fotki,
i oto jest :)))
Kogo interesuje wspólne dzierganie - zapraszam na FB do mojej grupy 'Podziergajmy wspólnie' :)
Pozdrawiam niebiesko!!!
niebiańsko :)))
serdecznie!!!
Podobno niebieski ma działanie uspokajające :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak, bo ja bardzo ten kolor lubię! i z wiekiem coraz mniej się denerwuję :)))
UsuńGratuluję pomysłu i wykonania ! Jestem oczarowana !! Pozdrawiam cieplutko <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! pozdrawiam wzajemnie :)))
UsuńChusta neurologiczna- coś jest w tej nazwie takiego, że pasuje do niej jak ulał. Pomijając to, że jest piękna, wydziergana w szaleńczym tempie. Moje ukłony Daga:-), Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję! to ta, do której miał być zielony dołożony ;) i jak zawsze, z kolorów nic nie wyszło, zostałam przy jednym!
UsuńPozdrawiam wzajemnie :)
Bardzo ładna:) Ja w poczekalni do lekarza jeszcze nie dziergałam, muszę spróbować. Za to podczas jakiś zawodów sportowych, meczy, to śmigam na drutach z podwójną szybkością:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo trudniej masz, bo musisz patrzeć na obie strony!!!
Usuńpozdrawiam wzajemnie!
Super chusta - prosta ale ma coś w sobie - przyciąga
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Emilia
Dziękuję, Emilia!
UsuńO przychodniach to można tony horrorów napisać i tak zawsze będzie ma, współczuję ale nikomu chyba nigdy nie uda sie tego zmienić.
OdpowiedzUsuńPost poprzedni mi umknął, ale zaraz nadrobię zaległości i choć zupełnie nie mam czasu to z chęcią się przyłączę :)
pozdrawiam cieplutko
Zapraszam, zapraszam!!!
Usuńa przychodnie nie są takie najgorsze, ale to dopiero, jak człowiek po jakimś czasie wypracuje sobie odpowiednią postawę :)
ja już nie walczę z niczym, cieszę się, jak się uda gładko i szybko, no i nigdy nie idę bez przygotowania! jak wiem, co będę robić, i to coś jest przyjemne, to i czekanie ma swoje zalety :)
pozdrawiam słonecznie!
Witaj. Piszesz o dramatycznym przeżyciu w poczekalni hi hi. A ja powiem Ci,że to najsympatyczniejszy wpis jaki ostatnio czytałam (ogólnie u blogowiczek). Uśmiałam się po pachy. Przeżyłaś, dałaś radę i to wszystko dzięki robótce. Tez tak mam najczęściej w kolejce do alergologa (odczulam się). Ludzie na siebie patrzą z byka, a nie daj Boże ktoś musi wejść jeszcze raz z wynikiem alergenów i zaczyna się piekło. Ja sobie spokojnie przekładam oczka na (jak to mówisz) bezmyślnej robótce i w zasadzie niech się dzieje co chce. Najczęściej zadawane pytanie to: "że się pani tak chce", albo; "prościej kupić niż tak się męczyć". No cóż uwielbiam tą mękę.
OdpowiedzUsuńChuścinka urocza i ciekawa jestem jak zrobiłaś ten ostatni rządek, że jest taki ładny ząbkowany. Cieplutko pozdrawiam Jola
Cieszę się, że Cię rozśmieszyłam!
Usuńjeszcze nikt mi nie sugerował, że prościej kupić, ale parę razy usłyszałam, że 'pani to czasu nie mitręży'. ale to akurat miłe :)
nie napiszę Ci na razie, jak ten ostatni rządek, ale powiem, że na koniec lata będzie właśnie takie wspólne dzierganie bezmyślne, w celu zaopatrzenia się na jesień :)
i wtedy wszystko będzie podane na tacy :)))
pozdrawiam środowo :)
Pamiętam, że publiczna też " rodziła się" w atmosferze poczekalniowej.
OdpowiedzUsuńno właśnie, mam wrażenie, że tylko o poczekalniach tutaj piszę! muszę koniecznie to zmienić ;)
UsuńCudo! Przepiękna neurologiczna chusta :-) Kolor - bajeczny, a mieszanka ażuru i prawych oczek - doskonała :-)
OdpowiedzUsuńA najważniejsze - pasuje do Ciebie idealnie.
Jestem nerwusem i niestety nie potrafiłabym w takim miejscu dziergać i się nie denerwować - podziwiam Cię z całego serca. Na dodatek nie lubię lekarzy...
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję!
Usuńja właśnie po to dziergam, żeby nie myśleć! powtarzam sobie, że przecież żadna różnica, gdzie jestem, i tak mam druty w ręku, i na mnie to działa :)
pozdrawiam ciepło!
Dagmaro to już druga chusta -kolejkowa-.Ta jest piekna i może byś tak wzór opublikowała?
OdpowiedzUsuńJa też lubię dziergać jak gdzieś jestem i mam duzo czasu.Ostatnio byliśmy w Mosznej i jedna jedyna pani zauważyła,że dziergam.Pozdrawiam słonecznie.
Druga, zgadza się! to znaczy druga wydziergana prawie w całości :)
Usuńwzór będzie, tak bardziej, tylko tak bliżej jesieni, i wtedy zrobimy wspólne dzierganie, żeby mieć w czym chodzić, jak się oziębi ;)
Świetnie i znowu będę dziergać nad morzem.
UsuńDaga - wpis pierwsza klasa, pieknie oddaje klimat poczekalni. Neurologiczna - cudna ! Serdecznosci - Renata (z klasy)
OdpowiedzUsuńDzięki! ja się czasami trochę marnowałam w tym mat-fiz, dopiero teraz to widzę :) choć było super!
Usuńpozdrawiam już prawie wakacyjnie :)
piękna jak zwykle,super wygladają ząbki brzegowe,to sposób dobierania oczek i zakańczania?
OdpowiedzUsuńdziękuję! o ząbkach będzie niedługo, zrobimy sobie wspólne dzierganie :)
UsuńSAGA poczekalniowa bardzo mi się podoba, efekt kolejki jeszcze bardziej ale stanowczo najbardziej zapowiedź kolejnego wspólnego dziergania 😀pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper! będziemy dziergać i dziergać :)
UsuńAle ta chusta się odpłaciła za te bóle tworzenia i za bóle czekania - jest śliczna! Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! rzeczywiście fajnie wyszła, zupełnie się nie spodziewałam przez te bóle różnorodne :)
UsuńPiękną chusta Dagmaro! Dobrze, że miałaś zapasy ze sobą :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! powiem szczerze, że tak robiłam i zastanawiałam się, jak to będzie, jak mi się ostatni motek skończy! i wcale mi nie było do śmiechu ;)
UsuńNo i super pomysl z tym dzierganiem w kolejkach. Tez zapozyczylam, ostatnio na ostrym dyzurze w szpitalu, nawet nie zauwazylam kiedy minela godzinka...a chusta oczywiscie extra jak to u Mleczyka :-)
OdpowiedzUsuńa wiesz, że ja czasami tak mam, że drzwi gabinetu się otwierają, mają wołać kolejnego pacjenta, a mi się tak fajnie robi, że myślę 'oby jeszcze nie ja!'
Usuńskrzywienie mam już jakieś, czy co?
Tak dokladnie to samo mialam. I zrobilam prawie cala osmiorniczke :-)
OdpowiedzUsuńTo nie ja jedna 'krzywa' jestem :)
UsuńNapiszę tak - przechodzę na jednolite kolory :) Chusta kapitalna, idealny kształt na codzienną owijkę , kolor fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńEvi, jestem pod wrażeniem!!! gratuluję decyzji :))
UsuńDziękujemy za dodanie naszego blogu do "Tutaj zaglądam". To dla nas zaszczyt :) Pozdrawiamy i życzymy Tobie miłego dnia
OdpowiedzUsuńZainteresowało mnie, na razie tak czysto teoretycznie :) pozdrawiam wzajemnie :)
UsuńPiękny, energetyczny kolor.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńslicznosci :)
OdpowiedzUsuńMnie sie udalo zrobic na ostrym dyzurze kiedys prawie metr skomplikowanego warkoczowego szalika dla Chlopa :) POtem mnie tylko tylek bolal, bo krzeselka twarde, a to bylo 6 godzin czekania.
To jeszcze dłużej czekałaś, niż ja! i rzeczywiście, krzesełka za wygodne nie są!
Usuńnajgorsze mam u endokrynologa :)
za to u rodzinnego - sama przyjemność :)))
Chusta niby prosta, a ma coś w sobie:)
OdpowiedzUsuńJa też dziergam w różnych miejscach, w tym w kolejce do alergologa, na szkoleniu. Ale chyba najdziwniejsze okoliczności mojego dziergania to posiedzenie Rady Powiatu (byłam tam jako publiczność), usiadłam z tyłu, ale i tak mnie wypatrzyli :) Reakcje zazwyczaj są bardzo życzliwe.
Pozdrawiam :)
Ja właśnie sobie uświadomiłam, że głównie w poczekalniach.
UsuńI postanowiłam zdecydowanie to urozmaicić!
Super ta chusta - czasem wizyty u lekarza się przydają ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! chusta okazała się być dużo bardziej udana niż wizyta u lekarza, który mnie po prostu olał ...
UsuńŚliczna - fajny wzór i energetyczny kolorek. Dla mnie miejscem publicznego dziergania były place zabaw. Dziergałam sznury z koralików na szydełku. Parę bransoletek powstało w tym czasie. Było to dzierganie nerwowe bardzo, bo moje dziecko miało tendencję do uciekania gdzie oczy poniosą, byle szybciej i dalej. Trzeba było być bArdzo czujnym. Teraz dziergam na plaży, bo akurat jestem nad morzem, a pogoda opalaniu nie sprzyja. Też muszę być czujna. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń