otóż marzy mi się, że jest inaczej, niż jest.
Że na przykład
siedzę sobie i przychodzą mi różne pomysły do głowy,
dziewiarskie pomysły oczywiście
nieskrępowane żadnymi ograniczeniami.
Wymyślam sobie coś.
Wydaje mi się, że to coś całkiem fajnie mi się wymyśliło,
więc
wstaję,
wkładam buty i idę do sklepu za rogiem.
Albo do tego po przeciwnej stronie ulicy.
Staję przed regałami i wybieram sobie włóczkę,
która idealnie wstrzeli się w to moje coś.
Patrzę na różne grubości.
I na różne sploty, skręty i faktury.
Macam, miziam, przytulam.
Oglądam pod światło i ze światłem.
Decyduję, czy wolę to coś z gładkiego połyskliwego jedwabiu,
czy może z alpaki z leciutkim włoskiem.
Albo może najlepiej spasuje mięciutki kaszmir?
Wybieram sobie najpiękniejsze ze wszystkich kolory.
Biorę jeden motek i płacę.
Wracam do domu, chwytam za druty.
Rozpoczynam moje coś,
i po jakimś czasie widzę, że to jeszcze nie jest ideał.
Wkładam buty i idę do sklepu za rogiem.
Albo do tego po przeciwnej stronie ulicy.
Stoję, patrzę, przebieram, wybieram.
Wiem już lepiej, co mi potrzebne, więc szukam wytrwale.
Motek za motkiem,
kłębek za kłębkiem,
precel za preclem.
Wreszcie jest - mój ideał.
Biorę jeden motek i płacę.
Wracam do domu, chwytam za druty.
Rozpoczynam moje coś, i okazuje się, że tym razem trafiłam.
Z błogością w sercu dziergam, aż skończy się motek.
Niby jestem dopiero w połowie, ale to zupełnie nie psuje mojego nastroju.
Wkładam buty i idę do sklepu za rogiem.
Albo do tego po przeciwnej stronie ulicy.
Już teraz nie muszę wybierać,
wiem po co przyszłam.
Kupuję drugi motek mojego ideału.
Wracam do domu, chwytam za druty.
Dziergam sobie i dziergam, aż skończy mi się drugi motek.
Już jestem blisko finiszu, więc emocje coraz większe,
zwłaszcza, że początkową koncepcję na bieżąco dostosowuję i ubogacam.
Wkładam buty i lecę truchtem do sklepu za rogiem.
Albo do tego po przeciwnej stronie ulicy.
Kupuję trzeci motek ideału.
Wracam do domu.
Kończę coś.
Blokuję, zdejmuję ze szpilek, zachwycam się i od razu podejmuję decyzję,
że to będzie następne 'podziergajmy wspólnie'.
Piszę entuzjastyczny post
i ogłaszam, jaka włóczka będzie potrzebna.
A następnego dnia
od rana
lub po południu po pracy
każda z Was
wkłada buty i idzie do sklepu za rogiem.
Albo do tego po drugiej stronie ulicy.
Staje przed regałami i wybiera najpiękniejsze ze wszystkich kolory.
Kupuje trzy motki ideału ...
czego i Wam wszystkim serdecznie życzę!!!
PS. zdjęcie nie jest zapowiedzią sierpnia, zapowiedź będzie za tydzień :)
HM mój sklep za rogiem stacjonarny ASPEN YARN właśnie zamkneli - został tylko internetowy a tak lubiłam tam dotknąć,pomacać i rzeczywiście kupowałam w mniejszej ilości tak żeby znowu iść pomacać. Ale przed zamknięciem zdążyłam nakupować więcej więć ogłaszam jestem przygotowana ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńzaznałaś szczęścia!!!
Usuńa teraz worki próżniowe do trzymania zapasów i powolutku możesz sobie dziergać motek za motkiem :)
Ach pomarzyć można.... a rzeczywistość skrzeczy z każdej półki w pasmanterii "akryl, akryl"....
OdpowiedzUsuńciekawe, czy Wyspiański podejrzewał, że cytat i do akrylu znajdzie zastosowanie? :)
Usuńto ja też pomarzę, bo nawet w Bielsku nie ma porządnego sklepu z włóczkami
OdpowiedzUsuńnigdzie nie ma. oprócz bardzo dużych miast. niestety.
UsuńOch jak bym chciała taki sklep za rogiem lub troszkę dalej. Brak takiego sklepu ( u mnie tylko akryl , no i troszkę bawełny ) wpędził mnie w naług kupowania internetowego ....tak muszę się przyznać jestem ...włóczkoholiczką :-) i dobrze mi z tym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Danuta
akryl, akryl, akryl, bawełna.
Usuńa jak się trafi mieszanka z choć 20% wełny, to już 'górna półka' ....
oczywiście miało być..nałóg :-)
OdpowiedzUsuńAle byłoby pięknie...
OdpowiedzUsuńprawda?
UsuńJa kupuję przez intetnet.Robię do momentu kiedy stwierdzam ze zabraknie mi jednego motka.Szukam w internecie i...mam.Zamawiam go ale jednoczesnie stwierdzam ze wysylka prawie w cenie tego motka wiec dobieram jeszcze dwa inne.Konczę poprzednią rzecz i zaczynam następną.W polowie okazuje się ze braknie włoczki bo wymysliłam inny model
OdpowiedzUsuńI znowu internet.I znowu dobietam włóczkę i historia się powtarza.A moźe wyłaczyć komputer na dluzej?Tylko kak dlugo wytrzymam.
ja też tak dobieram, żeby zminimalizować wysyłkę ... potem wyrabiam, czasami na siłę ... potem dokupuje znowu, bo się okazuje, że potrzebuję czegoś innego niż mam ... i tak w koło Macieju :)
UsuńMarzenia są piękne,ja do pasmanterii mam kilka kilometrów,kordonki mają,ale jak pytam o naturalne włóczki,to oczy w słup stawiają,że wydziwiam, bo zamawiają tylko najtańsze akryle,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajnie by było, u mnie pasmanteria kilkanaście kilometrów ode mnie a i to tylko akryle, także tylko internetowe zamówienia, więc i z ideałami i z idelnymi kolorami czasami ciężko. Ale radzę sobie :D
OdpowiedzUsuńwe have here, in Hungary the same problem: in the local yarn shop only acrilic yarn is sold. but I know some awesome hungarian webshops :) you have bought beautiful skeins!
OdpowiedzUsuńw Trójmiescie też ostatni sklep się zamknął ech...
OdpowiedzUsuńU nas, w Rzeszowie, też to samo - żaden wybór... I również pozostaje kupno przez Internet. Jak tak czytałam, to stanął mi przed oczami obraz sprzed trzech lat, kiedy to byłam w Stanach Zjednoczonych. Znalazłam sklep z wełną, niedaleko miejsca, w którym mieszkałam. Jej! Takiego czegoś sobie nie wyobrażałam! Był tam stolik, sofa, wieszak na ubrania, kuchnia z ekspresem do kawy, czajnikiem, filiżankami i muffinki były :) Spędziłam tam trzy godziny - siedziałam, oglądałam, chodziłam między regałami, rozmawiałam z paniami, które tam przychodziły - takie zakupy i spotkanie dziewiarek jednocześnie. Cudowny sklep! Nie wiem, czy u nas kiedykolwiek coś takiego powstanie... A w pasmanteriach - rzeczywiście jest tak, jak koleżanka powyżej pisze - panie robią wielkie oczy, że człowiek pyta o bawełnę czy coś z wełną (o wełnie nie wspomnę... Nie raz usłyszałam od pani sprzedającej, że to gryzie i nikt tego nie kupuje... Ech...).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Asia
Marzenia ach marzenia realia wchodzę do pasmanteri włóczki na półkach i karteczki"Nie dotykać Towar podaje sprzedawca"
OdpowiedzUsuńI ja pomarzę z Tobą... :)
OdpowiedzUsuńA ja taka przywiozłam sobie jako prezent z wakacji z Bulgarii! Nie zebym nie miala w domu włoczki.. ale nie mialam takiej:)
OdpowiedzUsuń