wtorek, 23 maja 2017

Długa historia szybkiego udziergu :)

Prawie rok. Choć samego dziergania to było w tym niecały tydzień :)
To był najdłuższy proces tworzenia wzoru w całej mojej karierze, i to w dodatku prostego wzoru dla początkujących dziewiarek, a nie jakiegoś skomplikowanego udziergu z najwyższego poziomu trudności.





Do rzeczy więc.
Jak powiedziałby pan Zagłoba - incipiam.
(uwielbiam Trylogię i przepiękny język pana Sienkiewicza, właśnie czytam sobie po raz enty, stąd będą wtręty, bo same mi na klawiaturę wskakują).

Zeszłego lata od koleżanki z USA przyszła paczka, dość ciężka i potężnych rozmiarów, i bardzo monotematyczna jeśli chodzi o zawartość: włóczka, włóczka, włóczka ...
Podział ról był taki: ona przysyła włóczkę, ja dziergam i część udziergów odsyłam.

I jedną z tych amerykańskich włóczek była Louisa Harding.
Włóczka bardzo luksusowa, z bardzo górnej półki, w bardzo konkretnej cenie, która nie wiadomo dlaczego została obniżona o jakieś 80%.
I nawet po tej obniżce tanio nie wyszło ...




Precelek o standardowej wadze 50g miał w sobie ... 68m!!! czyli tyle, co nic, włóczka gruba, a nawet bardzo gruba.
Na pewno do tej wagi dokładały się koraliki, według etykiety ręcznie nawlekane w Turcji, oraz skład - pół na pół merynos i jedwab.

Tak czy siak, włóczka bardzo gruba na całkiem gruby udzierg,
lecz stwierdziłyśmy z koleżanką unanimitate, żeby z niej szal lekki zrobić.

Przejrzałam wszystko, co tylko znalazłam w internecie, ale niewiele to dało,
udziergi z tej włóczki wszystkie wyglądały ciężko, ażury to w ogóle bardzo ciężko,
i doszłam do wniosku,
że albo wymyślę minimalistyczny sposób na ażur, albo nic z tego nie będzie.




Trochę myślałam, trochę mi się samo objawiło,
zrobiłam parę prób, ze trzy razy sprułam początek i za każdym razem zmieniałam druty na grubsze :)

wreszcie ostałam się na 5mm (bo ja dziergam luźno, oczka wyszły na jakieś 7mm).

I gdy już wreszcie zdecydowałam się, jak ja ten szal chcę dziergać - pojawiły się nowe impedimenta ...




Nie bez powodu ta włóczka była tak porządnie przeceniona!

Nitka w każdym motku była bardzo mocno skręcona wzdłuż samej siebie, puszczona luźno nie układała się w esy floresy, tylko skręcała się samorzutnie w precelki.

Trzeba było ją 'odkręcić'.

Metody stosowałam różne:

pierwsza to rączka do góry i czekam, aż się ten kawałek do podłogi odkręci, potem zwijam odkręcone i następny kawałek się odkręca - pracochłonne, czasochłonne, ręka boli, a odkręcony kawałek niewielki - na dłuższą metę nieefektywne, trzeba było recedere i poszukać innego sposobu

druga metoda, bardziej innowacyjna, powstała na bazie pierwszej - postanowiłam zdecydowanie przedłużyć odkręcany kawałek, i zamiast rączkę do góry - wyrzuciłam wszystko za okno :) niby się odkręcało, ale tak jakoś słabo, z pół godziny trzeba było czekać na kawałek od pierwszego piętra do trawnika.

metoda trzecia, która w sumie najbardziej się sprawdziła, to żyrandol zamiast rączki w górze, po drodze rozwieszanie kawałków na gałkach od mebli i ogólnie potrzebna pacjencja i duży pokój.

Jak ja się cieszyłam, że ta włóczka taka gruba i tak niewiele metrów w każdym preclu!!!




A potem nastąpił ten tydzień wspomniany we wstępie - po prostu wydziergałam szal :)
powolutku, po parę rzędów, z przyjemnością i zadowoleniem, że pokonałam wszystkie trudności.
Zblokowałam i poczułam się w pełni usatysfakcjonowana,
więc na bazie przyjemnych emocji machnęłam jeszcze sesję fotograficzną na tle ściany.

obejrzałam zdjęcia i ogarnęło mnie poczucie dobrze spełnionego obowiązku :)

niestety, poczucie dobrze spełnionego obowiązku ma to do siebie, że nie instyguje do dalszych działań ...




Gdzieś tak na jesieni napisałam wzór po angielsku.
Odłożyłam na chwilę.
Minął miesiąc lub dwa.
Może nawet trzy.

W międzyczasie próbowałam wymyślić nazwę dla tego cuda - gdyż nosi się idealnie, koraliki delikatnie pobrzękują, kolor dodaje urody i wdzięku, szal jest na tyle ciężki, że to sprawia przyjemność i na tyle lekki, że dobrze się nosi.
I tak wymyśliłam, że to powinno być na wyjścia galowe. Więc Gala.

Zajrzałam do wzoru, przyjrzałam się świeżym okiem, poprawiłam, co było do poprawienia, dopisałam tytuł.
Odłożyłam na chwilę.
Minął miesiąc.





Podjęłam męską decyzję, rozpisałam test u anglojęzycznych.
jedna testerka coś sobie zrobiła w rękę, druga robiła niesamowicie wolno i na bieżąco apelowała do mojej klemencji o przedłużenie terminu, trzecia zrobiła na czas, a czwarta nabrała tyle oczek, że robi do dziś i mówi, że to raczej koc będzie ...

Polskie testy też chwilę potrwały.

I tak minął prawie rok :)
Całkowicie i wyłącznie z powodu mojej ślamazarności i braku konsekwentnego podejścia do zadania.

Wreszcie - opublikowałam wzór.
I pojawiła się ostatnia trudność. Gdy już wszystko było właściwie zapięte na ostatni guzik.

Chciałam podłączyć swoją stronę projektu do wzoru.
Kliknęłam w ten znak nieskończoności, co wiecie.
I ku mojej alteracji otworzyło mi się kilkadziesiąt pozycji do wyboru.
Swojej Gali w ogóle nie mogłam wśród tego natłoku znaleźć!!!

Do kitu taka nazwa, co to jej nie widać, prawda?
Ale!
Est modus in rebus!

Zmieniłam na Gala G, i to jest oficjalna nazwa mojego wzoru :)




Na koniec kilka szczegółów technicznych:

wzór jest tak pomyślany, żeby początkująca dziewiarka dała sobie radę - z jednej strony dość gruba włóczka (100g = 250m lub więcej), z drugiej strony grubaśne druty, z trzeciej strony bardzo podstawowe ściegi i z czwartej strony konieczność blokowania (moczenie i naciąganie), gdyż dopiero po tym zabiegu szal wygląda tak, jak powinien.

Wszystko to dostępne dla osób, które w życiu ani szala ani ażurów nie dziergały, szczegóły opisane we wzorze - oczywiście po polsku!

Jednocześnie, wzór jest dość ciekawy i bardzo szybki w robieniu, i nie powinien znudzić dziewiarek bardziej zaawansowanych.

Wzór jest w pdf, można go nabyć na ravelry - TUTAJ, lub bezpośrednio u mnie (y.mleczyk@gmail.com) lub na FB.


A na koniec tłumaczę się z tej łaciny i pozdrawiam ciepło :)

incipiam - zaczynam
unanimitate - wspólnie razem
impedimenta - przeciwności
recedere - wycofać się
pacjencja - cierpliwość
instyguje - zachęca, skłania
klemencja - pobłażanie
alteracja - zakłopotanie
Est modus in rebus! - na wszystko jest sposób





13 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że wzór mnie zainteresował, bo szczerze mówiąc kiepska ze mnie dziewiarka. A piszesz, że to nawet dla mało doświadczonych. Czy wzór jest też po polsku, istotne dla mnie pytanie.\
    W każdym raziue szal tu prezentowany bardzo mi się podoba.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      tak, jest po polsku :)

      pozdrawiam wzajemnie!

      Usuń
  2. Dla mnie to Gwieździsta GALA ! cudna i delikatna pomimo grubości włóczki - Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super nazwa!!! że też na nią nie wpadłam!

      czy mogę zachować na przyszłość do czegoś innego?

      Usuń
  3. piękna włóczka i efekt niesamowity, szal będzie ci służył

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! bardzo fajny ten udzierg wyszedł, chwyta za serce :)

      Usuń
  4. Uśmiałam się, czytając te perypetie z rozkręcaniem włóczki i co mi przyszło do głowy, to poradzić, że może zrzucenie jej z wieżowca byłoby bardziej efektywne, a w każdym razie na pewno efektowne. Bardzo piękny szal. I jakież poświęcenie! Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też miałam takie myśli o wieżowcu, ale musiałabym na jakimś wysięgniku, żeby nie zaczepiało o nic po drodze! i zero wiatru oczywiście :)))

      Usuń
  5. Też uwielbiam Sienkiewicza i zawsze do niego wracam - teraz dziergam z "Potopem" :))
    Szal cudowny! Wzór rzeczywiście nie skomplikowany. Namęczyłaś się z tą włóczką, ale efekt niesamowity!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło! ja też właśnie Potop czytam, właśnie do króla na Śląsk dotarłam :)))

      Dziękuję, miło mi, że szal Ci się podoba!
      pozdrawiam wzajemnie :)

      Usuń
  6. Piekny szal! Aż dziw bierze, że tyle czasu zajęło Ci stworzenie go, ale po prostu czasem tak bywa :) Ja ma kilka takich fajnych włóczek, co myślałam, ze od razu coś z nic wymodzę, a tu leżą i leżą i leżą... ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! dziergania w sumie było z tydzień, ale wszystkie dodatkowe działania rzeczywiście trwały i trwały ... :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
Pozdrawiam serdecznie :)