Leciały i leciały, od wczesnej jesieni :)
I wreszcie są! po wielu trudach, znojach i przestojach lądują w postaci wzoru :)
Nie wiem dlaczego tak nam opornie szła współpraca, może to wina zimy i szarych dni, może zmęczenia materiału, może jeszcze jakichś innych nieodgadnionych przyczyn...
Jedno jest pewne - miałam genialne testerki, upominały się niestrudzenie o publikację i to właśnie dzięki nim wzór wreszcie jest gotowy!
Zacznę od nazwy, bo z nią było trochę perypetii. Dla mnie na początku to była Andżelka, od anielskich kolorów wersji różowej czyli pierwszej. Przez całe lato chodziłam wkoło tej włóczki i nie mogłam się zdecydować, wreszcie nabyłam, właśnie jako taki anielski róż i fiolet, miękki, delikatny, ciepły, przytulny. No skrzydła anioła po prostu :)
Zdjęcia nie oddają całego uroku, kolor trudny do uchwycenia, ale kto zna Yarn Art Everest, ten od razu wie, o co mi chodzi!
Po skończeniu chusty doszłam do wniosku, że potrzebuję zrobić drugi egzemplarz, żeby sprawdzić wzór, taka wersja kontrolna. I powstała chusta zielona, już w listopadzie, i od razu skojarzyła mi się z choinką.
Pora roku taka, i ten ażur też taki. I kolor też pasował :)
Wełna Creskeld Yarns Guernsey / 5 ply, i to jest wełna genialna! Zblokowała się na mur beton, przez całą zimę regularnie nosiłam tą chustę, nie zawsze obchodziłam się z nią z szacunkiem, a wzór trzyma, jak przyspawane! jakbym świeżutko zdjęła ze szpilek po blokowaniu!
Lekko podgryza, ale to akurat lubię.
A potem zaczęłam testy. Ktoś się w tym wzorze dopatrzył gęsi, że tak lecą kluczem.
Ktoś inny żurawi, też klucza.
I tak jakoś na żurawiach stanęło. Lecą żurawie czyli Flying Cranes.
Parę szczegółów:
wzór na chustę nie do końca bardzo zwiewną i dziurawą, łączy warkocze i ażury, czyli z jednej strony ciepło i konkretnie, a z drugiej wymyślnie dla urody,
na krótszych bokach pliska 'w ząbki', gdyż uwielbiam takie ozdóbki - pikotki, ząbki, dzióbki - to cały urok dziergania chust, a jakie przy tym twarzowe i kobiece!
chusta robiona od bocznego czubka trójkąta z dodawaniem oczek na przeciwprostokątnej, wzór powtarzalny i można dziergać aż do wyczerpania włóczki, czyli nie zostają resztki (których zawsze żal wyrzucać, a nadzieja, że się je do czegoś wykorzysta - najczęściej bezpodstawna)
Wzór jest dostępny na Ravelry, można go też nabyć bezpośrednio ode mnie :)
Zapraszam :)
Tak jak przypuszczałam, szal z poprzedniego postu, Andorra, wzbudza mieszane uczucia. To zdecydowanie nie jest ten rodzaj wzoru, który podoba się prawie wszystkim, tutaj potrzebne jest trafienie 'swój na swego', i wtedy jest super! bo obiektywnie patrząc, wzór ciekawy :)
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Pozdrawiam wszystkich weekendowo! odpoczywajcie i cieszcie się życiem!
oba mają swój urok, jednak ten pierwszy kolorystycznie mi się zamarzył :)
OdpowiedzUsuńOba piękne, a pliska przy zielonym wygląda rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńPiekny wzór i oba szale są cudne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piekny wzór i oba szale są cudne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo ladne oba ale zdjecia zurawia na galazkach jest super
OdpowiedzUsuńMnie podoba się ta ciemnozielona. Wyraźniej widać na niej wzór tzn. lecące żurawie :)
OdpowiedzUsuńPiękne obie chusty,a zielona w ulubionym przeze mnie kolorze :)))
OdpowiedzUsuńFantastyczny wzór! Zieloną wzięłabym z zamkniętymi oczami, tak mnie urzekła.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam, Marta:)
great pattern. i can see those flying cranes :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne chusty, zwłaszcza ta różowa.
OdpowiedzUsuńAle piękne to pierwsze zdjęcie:) A Twoje wyroby jak zwykle zachwycają:)
OdpowiedzUsuńPiękne lecące żurawie! Zwykle wolę róż od zieleni, ale w tym przypadku w zieleń ma ciekawy odcień i w tej wersji chusty wzór jest bardziej widoczny, myślę,że w błękicie lub bieli też byłaby wspaniała, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńświetny wzór, a że zielony to nie mój kolor to ta pierwsza od razu mnie zachwyciła:)
OdpowiedzUsuńCudne są. Dzięki Tobie pokochałam robienie chust... Mam ich już 5 zrobionych :)
OdpowiedzUsuńBrawo! tak trzymaj! robienie chust jest najlepsze ze wszystkiego :)
UsuńAle nic nie pokazałaś na blogu ;)
A ja nigdy nie dziergałam chusty na drutach. A ta mi się bardzo podoba! Jest piękna i duża - dla mnie ideały. Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj! ja mam dobrą rękę do początkujących :)
Usuńoraz oczywiście służę pomocą na bieżąco, w razie utknięcia, wątpliwości i tym podobnych zawirowań!
Piękna ! Cudny wzór - przepiękne ażury i śliczne wykończenie - bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Obydwie wyszły pięknie. Chociaż osobiście, kolorystycznie wolałabym tą różową.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam Dorota
Piękna chusta :)
OdpowiedzUsuńCudna :) szkoda, że chusty na drutach to nie moja bajka (już z pół roku staram się zrobić Gail i zawsze mam coś pilniejszego do roboty), więc tym bardziej zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna chusta! Obie fajne, ale ta kolorowa jest fantastyczna!
OdpowiedzUsuńPiękna chusta:)
OdpowiedzUsuńPiękne chusty,to pierwsze zdjęcie jest cudowne ♥ pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuń