wtorek, 7 lutego 2017

Czapka w owieczki :)

Zabierałam się do niej jak pies do jeża.
Długo, z zastanawianiem, czy warto, i dużą dozą wątpliwości.
Aż w końcu nadszedł ten moment, czapka wjechała na druty, a ja na drogę eksperymentów :)



Najpierw - źródło.
Od jakiegoś czasu na Szetlandach odbywa się 'Wełniany Tydzień',
impreza doroczna, świętująca najbardziej północne owce Wielkiej Brytanii oraz przemysł wełniany i dziewiarski :)
Po angielsku nazywa się to 'Shetland Wool Week' i z roku na rok staje się coraz bardziej prestiżowym spotkaniem osób związanych z dziewiarstwem, produkcją wełny, farbowaniem i robieniem na drutach.


Taki tydzień to mnóstwo warsztatów, wykładów, wystaw oraz spotkań z ciekawymi ludźmi.
I dodatkowo jest jeszcze oficjalny wzór promujący wydarzenie w danym roku.
W 2015 był to właśnie Baa-Ble Hat,  czyli czapka w owieczki.


Zwróciłam na nią uwagę już dawno temu,
ale długo wahałam się, czy to wrabianie kolorów to jest akurat dla mnie.
I pewnie zastanawiałabym się do dzisiaj, gdyby nie koleżanka, która mnie o taką owieczkową czapkę poprosiła dla siebie.
Od razu wahania mi przeszły, i zmotywowałam się do działania :)


Tak mam, że jak dla kogoś - to od razu i bez gadania,
a jak dla siebie, to odkładam na potem, zastanawiam się i zebrać nie mogę.
I to chyba nie jest tak do końca dobra cecha charakteru, niestety.


Wątpliwości miałam dwie.
Pierwsza, to że ja luźno dziergam, a tam jakąś okropnie dużą liczbę oczek trzeba nabrać, i nie bardzo jest jak zmniejszyć ich ilość nie niszcząc układu owieczek i padającego na nie śniegu.
Postanowiłam na wszelki wypadek wziąć nieco cieńszą włóczkę niż zalecana.
Ale i tak czapka wyszła mi dość duża, a przede wszystkim za długa.
Sprułam dobrych 10 rzędów i zakończyłam mocno na siłę, dzięki czemu nie spada na nos :)


A druga wątpliwość, to był problem z tymi nitkami z tyłu.
Obejrzałam parę filmików na youtubie, dało mi to ogólne poczucie, że to proste nie jest tak robić na raz w dwa kolory, oraz, że te nitki z tyłu koniecznie trzeba zaplątywać.
I tak sobie plątałam, właściwie każdy rząd inaczej, i wyszło różnie.
Najbardziej bałam się tych owieczek, tam jest dużo oczek jednego koloru, a drugi musi z tyłu za nimi się przeciągnąć. Nie wyszło idealnie, ale koleżanka pocieszyła mnie, że taka owieczka z natury jest kędzierzawa, i w związku z tym oczka też nie mogą za równo i płasko leżeć ;)


Następną czapkę zrobię dla siebie, i wezmę jeszcze cieńszą wełnę.
Oraz zmodyfikuję sobie długość tak, żeby mi nie spadało na oczy.
Oraz chyba jednak nie będę robiła wywynięcia.



Pozdrawiam zimowo :)






12 komentarzy:

  1. No rzeczywiście zupełnie nie w Twoim ażurowym stylu :) ja omijam żakardowe szerokim łukiem, kompletnie nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba chyba bardzo dużo zrobić takich żakardów, żeby nabrać wprawy i przekonać się, że warto :)

      Usuń
  2. Pięknie wyszła ta czapka.Jest bardzo oryginalna:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadwiga, dziękuję! to taki hit internetu, dopadł w końcu i mnie :)

      Usuń
  3. Czapka jest fantastyczna.Ladnie wykonana.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! starałam się, a i blokowanie swoje zrobiło :)

      Usuń
  4. A mi się wydaje, że z wywinięciem jest bardzo ładnie. Piękna kolorystycznie. Co to za włóczka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mej, każda włóczka inna, z zapasów. Wełna, niektóra z alpaką - stąd włosek.
      nie potrzeba dużo, więc można wykorzystać resztki!

      Usuń
  5. Było warto przezwyciężyć animozje :)
    Ciekawe komu się dostanie.
    Wolałabym chyba wyszyć te owieczki, niż je wrabiać.
    Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że to jest myśl z tym wyszyciem! muszę rozważyć koniecznie!!!

      Usuń
  6. I have always liked this hat since I found the pattern on the net. Yours looks cosy and warm :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz.
Pozdrawiam serdecznie :)