Jakby się sama dopraszała o posta :)
Najpierw krótko i definicyjnie:
mówiąc o plisie brzegowej mam na myśli ten dwu- lub trzy-oczkowy pas, robiony najczęściej ściegiem francuskim, na którym budujemy całą chustę. Lub który ogranicza nam prostokątny szal z obu stron.
Na zdjęciu Silver Touch, a plisa brzegowa to ten 'sznurek' na górnym brzegu.
Nie będę omawiać wszystkich możliwości, bo jest ich niesamowicie dużo, skupię się na chustach trójkątnych i rogalach, obu zaczynanych od środka, od paru oczek, na których potem buduje się całą chustę.
Cały problem w plisie w rogalu polega na tym, że często ściąga robótkę. Jest za krótka i za ścisła w stosunku do ażuru. A że jest wyrabiana na bieżąco, nie bardzo jest możliwość w jakiś sposób 'naddania' dodatkowych rzędów.
Tak jak na zdjęciu poniżej - przy blokowaniu, zwłaszcza na końcach, trzeba wprost 'zrobić zakręt', żeby ażur się naciągnął i żeby go pokazać jak należy.
Ja osobiście bardzo to lubię, bo potem w noszeniu te brzegi tak się pięknie spiralnie skręcają :)
Jak dla mnie, rozwiązaniem jest:
- zawsze przerabiać pierwsze oczko, zamiast spuszczać / przekładać bez przerobienia.
- robić plisę szczególnie luźno, nie przejmować się 'falbanką', jeżeli taka przypadkiem powstaje
- po zmoczeniu, jeszcze przed upięciem chusty, naciągnąć plisę do granicy wytrzymałości (łatwo wyczuć, kiedy należy przestać) i nie przejmować się, że robi się z niej cieniutki pasek
Tak, jak tutaj, w Droplecie.
Gdy chusta jest tej samej konstrukcji i kształtu, ale nie ażurowa i nie zależy mi na pokazaniu każdego oczka i każdego narzutu, blokuję tak, jak ten Delectable - dość słabo odciśnięta woda, żeby chusta miała swój ciężar, dwa spinacze, i gotowe. Pięknie się zapada w rogal pod własną wagą.
W przypadku chust trójkątnych sprawa jest prostsza, nadal obowiązuje zasada robienia luźno i przerabiania pierwszego oczka, ale konstrukcja tej chusty sprawia, że w sumie prawie nigdy nie ma problemów ze ściąganiem czy falowaniem chusty z powodu plisy.
Albanetty ani jakoś specjalnie nie naciągałam, ani nie układałam, kształt ułożył się właściwie sam, i od razu dobrze.
A w szalach prostokątnych? Dalej ta sama zasada - pierwsze oczko przerobione, wszystkie trzy luźno. A potem na druty i też bez problemów trzyma kształt. Tutaj dla przykładu - Darmuta.
Oczywiście temat plisy jest szeroki, a i bywa kontrowersyjny. Każdy ma swoje sposoby, ja pokazałam moje, i w żaden sposób nie pretenduję do roli eksperta. Raczej praktyka, i to zazwyczaj działającego na bazie intuicji i doświadczenia.
Piszcie, proszę, jakie są Wasze doświadczenia z plisą w chustach!
bardzo jestem ciekawa, jak to u Was z tym jest :)))
Pozdrawiam gorąco!!!
ps. wszystkie chusty mojego autorstwa, nie dawałam do nich linków, wystarczy wejść w zakładki na górze strony, żeby znaleźć wzory :)
Dziękuję za ten post. Zawsze spuszczałam oczko brzegowe.
OdpowiedzUsuńTaki mały myk a jednak ma znaczenie.
Pozdrawiam serdecznie.
Super:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam takie same spostrzeżenia, jak Ty :-) Nie próbowałam jednak przerabiać wszystkie oczka - koniecznie muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńŚwietny post :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki,że się dzielisz swoim doświadczeniem. W przypadku chust trójkątnych dodatkowo środek się wybrzusza,jeżeli początek jest nieprawidłowo ciasno zrobiony. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń